Każdy ma swojego bzika, mam i ja. Jak wiesz uwielbiam dłubać
handmade, uspakaja mnie to. Godzinami mogę przesiedzieć przy narzędziach i
czuję się jak w raju. Natomiast nie wiesz jeszcze, że mam też trzecią pasję –
pierwszą oczywiście są książki – gotowanie. Niby nic niezwykłego. Wiele osób
kocha gotować, doskonale sobie z tym
radzi.
W tym cały szkopuł, że ja nie. Każdy mój eksperyment kulinarny
kończy się totalną anihilacją wszystkiego co jadalne w domu. Wiem, że smak to
kwestia gustu, oczywiście. Natomiast jeśli wszystkim nie smakuje, a w dodatku
wygląda jak coś co miałoby za chwile wstać i na mnie nakrzyczeć, że zbrukałam sztukę
kulinarną, no to musi być coś na rzeczy. Totalnie nie umiem łączyć smaków.
Kiełbasa z majonezem, pączek z serem żółtym? Czemu nie! Szkoda tylko, że inni
ludzie nie doceniają moich starań.
Z przykrością wchodzę w erę książek kucharskich i różnego rodzaju
poradników. Dlatego dziś recenzja 2 takich publikacji. Pozycje są ze mną już od
roku. Dostałam je na gwiazdkę od rodzonego brata, który jest kucharzem. Czyżby
jakaś subtelna aluzja?
Dziś chciałam króciutko o serii wydanej przez Rzeczpospolitą
– Kulinarne podróże.
Meksyk i Grecja.
Wszystkie pozycje z tej serii podzielone są na stałe
elementy. Takie jak „Palcem po mapie”, „Z historią w tle”, „Na talerzu”, „Wokół
stołu” i „Przepisy”. W każdym tomie
serii w danym rozdziale spotkamy podobny typ informacji. Jest to w sumie
przydatne ponieważ książki te tworzą małe kompendium wiedzy o danej nacji oraz jej kulturze gotowania i jedzenia.
Pozwolę sobie zacząć od Grecji. Czytałam ją jako pierwszą i
muszę Ci zdradzić, że ta książka podsunęła mi do głowy jeden oczywisty fakt.
Jeśli chcę smacznie gotować musi to być tradycyjna polska kuchnia, z produktów
powszechnie dostępnych i hodowanych w Polsce. Nie chodzi o to, że zagraniczne
potrawy są bardzo skomplikowane, wcale nie! Chodzi o ingrediencję. Czy zupa
pomidorowa będzie tak samo aromatyczna jesienią gdy można na bazarze kupić
pyszne polskie pomidory z pola, co zimą gdy kupujemy warzywa strasznie
znawozowane? Odpowiedź jest oczywista.
Potrawy serwowane w Greckich knajpkach nigdy nie będą
smakowały tak samo, jak te przyrządzone w naszej kuchni. Wszystko to uświadomi
mi rozdział „Palcem po mapie”, w którym mam wyszczególnione warunki
geograficzne i klimatyczne w kontekście wegetacji warzyw, hodowli ziół.
Z rozdziału zatytułowanego „Z historią w tle” dowiedziałam
się, że mój ukochany chlebek Pita wcale nie jest taki grecki. Do Greków
przyszedł z Persji. Nie ma nic lepszego, niż polskie pomidory malinowe z
pieczywem Pita!
Natomiast „Meksyk” jest zaskakujący, do tej pory mogę go
godzinami przeglądać. Pięknie zilustrowana książka przykuwająca uwagę. Takimi
słowami trzeba opisać tę pozycję. Meksyk to kraina feerii barw, wydawnictwu
idealnie udało się oddać ten fakt w
książce. Kuchnia meksykańska jest przez Polaków bardzo płasko postrzegana,
chilli, tortilla z nadzieniem, quesedias. Na tym koniec. Przecież Meksyk nie ma
nic innego nam do zaproponowania. Nic bardziej mylnego. Kiedy ostatnio jadłeś
czekoladę? Wiesz, że najprawdopodobniej nasiona do wyrobu kakao dodanego do
niej były przywiezione właśnie z Meksyku? Wiesz jak wygląda owoc kakao?
Szczerze powiem, że owoc jak owoc, ale sama nasiona przed obróbką są
obrzydliwe, kojarzą mi się z jelitem grubym jakiegoś byka.
O samych przepisach, cóż ja mogę powiedzieć. Nie mój poziom
zaawansowania, jeśli chodzi o kuchnie grecką, z meksykańską już się pokusiłam o
sprawdzenie. Nie było tragedii.
Postanowiłam, że poradnikom nie będę wystawiała oceny.
Natomiast powiem, że książki są bardzo zajmujące, pięknie wydane i przydatne.
Co więcej wiem, że teraz są w bardzo przystępnej cenie. Można je kupić po 7 zł.
Nie wiem, czy nie skuszę się na inne państwa z tej serii.
Ja nienawidzę gotować nienawiścią gorącą. Mam awersję do garów, kuchenki i innych :-)
OdpowiedzUsuń