wydawnictwo: Dreams wydawnictwo
data wydania: marzec 2012
ISBN: 978-83-932877-9-6
liczba stron: 200
kategoria: thriller/sensacja/kryminał
język: polski
Dzisiejszy dzień ogłaszam dniem Koryla! Po „Snach” oraz „Baśniarzu”, że odpocznę od książek trudniejszych, wymagających zagłębienia się w nie, od takich, które wymagają tego, aby włożyć w czytanie cząstkę siebie, takich, po których ta cząstka wraca do nas zmodyfikowana o przeżycia, które towarzyszyły nam podczas lektury. Miałam przeczytać lekką młodzieżową książkę z czasów dzieciństwa, ale „Ceremonia” wołała mnie po imieniu. Leżała i wołała: „Przeczytaj mnie!”. Jak wiadomo, książkom się nie odmawia!
Powszechnie wiadomo, co jest najważniejsze w książkach sensacyjnych z nutą thrillera – FABUŁA! Dlatego tym razem o fabule nie powiem nic a nic! HA! Sam musisz przeczytać, aby poznać. Powiem tylko tyle, co sam wydawca nam pod suwa.
„Ceremonia” jest książką, której akcja rozgrywa się w Bieszczadach – to chyba mnie jeszcze bardziej nakręciło na tę powieść. Od niedawna odkrywam uroki tych rejonów. Wieś Polana – właśnie stąd do Rafała Kamińskiego, rzeszowskiego dziennikarza, przychodzi list o następującej treści:
Ani jednego słowa więcej o fabule! Tyle starczy, ażeby nic nie zdradzić, a zaciekawić.
Muszę przyznać, że do książki podeszłam z większym spokojem, wiedziałam jakim językiem tworzy swoje historie Janusz Koryl. Cały ten niepokój, który towarzyszył mi przed „Snami”, był niepotrzebny. Jak wspominałam przy recenzji poprzedniej książki tego autora, język jest niesamowicie przystępny i przyjazny każdemu czytelnikowi, również dopiero początkującemu w trudnym gatunku, który reprezentuje książka.
Przy „Snach” miałam zastrzeżenia co do tempa akcji, tym razem została bardzo miło zaskoczona. Książka, pomimo że nie jest pokaźnych rozmiarów, pozwala czytelnikowi powoli i systematycznie zagłębiać się w fabułę. Chciałam mieć budowania napięcia, no i mam!
Powieść czyta się błyskawicznie, zaś w trakcie lektury towarzyszy potrzeba posiadania wiedzy o tym, co wydarzy się później. Na moją chorą, wybujałą fantazję bardzo działał fakt, że akcja dzieje się w Bieszczadach. Od niedawna, lecz systematycznie, poznaję te tereny. Jestem nimi zachwycona. Małe wsie, ludzie żyjący rytmem natury. To co zaraz napiszę, możesz uznać za krzywdzące oraz za dużą nadinterpretację, ale podczas czytania przychodziły mi do głowy myśli, że w tamtych rejonach mogło to wydarzyć się naprawdę.
Wszystkie moje zarzuty, które miałam przy „Snach”, przy „Ceremoni” nie mają prawa bytu, dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić Cię do zakupu książki (szczególnie, że jest dostępna w bardzo przystępnej cenie).
Moja ocena: 8/10
Czuję się wystarczająco zachęcona:)
OdpowiedzUsuńOkładka mnie przeraża, a recenzja - mimo, że dobra - średnio zachęca, bo mimo wszystko to tak trochę nie mój gatunek ^^
OdpowiedzUsuńPoczątkowo stwierdziłam, że książka nie dla mnie, ale opis sprawił, że jednak zmieniam zdanie. Fabuła wydaje się interesująca, więc jeśli trafię gdzieś na "Ceremonię" to zgarnę ją do domu! :)
OdpowiedzUsuńOjeeej, no muszę stwierdzić, że nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać, zresztą "Sny" również. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na książkę, na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuń